Nie wiem czy tylko mnie to tak rozśmieszyło, ale scena porodu była po prostu idiotyczna. Środek bombardowania, ewakuacja ze szpitala, Marion rodzi na ulicy, a wokół gromadka pielęgniarek bije brawo :D
wiele osób krytykuje scenę miłosną w samochodzie, a mnie się akurat podobała
nie widzę tam jakiegoś wyjątkowego absurdu (szczerze, to gorsze rzeczy w filmach uchodzą i nikt się nie czepia)
a tak w ogóle, to co lepszego można robić będąc uwięzionym z atrakcyjną osobą podczas burzy piaskowej ;) i to jeszcze ze świadomością, że jutro można umrzeć podczas ryzykownej akcji...
Mnie rozśmieszyło jeszcze gdy samolot pierdyknął z wielkim hukiem obok domu a dziecko ani pisnęło a w poźniejszej scenie gdy Max strzela do staruchu to nagle ryk haha.
Huk wcale nie musiał być taki wielki, przede wszystkim był w trakcie bombardowania, a wcześniej imprezy, więc duże natężenie dźwięku było non-stop. Przestraszająco na dziecko (i nie tylko) działają nagłe dźwięki (o dużej amplitudzie), tak jak w przypadku wystrzału. Jak sobie zmierzysz, ciśnienie akustyczne w środku dużego miasta, to okaże się że jest nieporównywalnie większe niż ludzki okrzyk, a jednak dziecko w wózku, w centrum miasta śpi, a jak się krzyknie w cichym pokoju, to się budzi. Nie zrozum mnie źle, nie chcę nikomu odbierać okazji do pośmiania się z filmu (sam uważam że to dziecko mogłoby się w filmie urodzić zielone i nikt nie powinien się pytać dlaczego, a tym bardziej z tego śmiać), ale to akurat nie jest żaden argument.
Obiektywnie rzecz ujmując, film jest warty więcej niż prawdopodobnie obaj zarobimy przez całe swoje życie, dlatego ja wolę rozumieć wasze "nieścisłości" jako zabieg celowy dla fabuły, symbol, trans-subiektywizm, jakkolwiek by nie nazwać, akceptuję je kognitywnie i nie przeszkadzają mi w oglądaniu. Natomiast potem czytam takie wpisy i nie mogę wyjść z podziwu dla neurotyczności poszczególnych jednostek, których najwyraźniej rozgrzewa do czerwoności że im nie zasypało tego samochodu na pustyni
Wydali tyle ile wydali, ale to ile zarobił, tzn, ile osób kupiło (w tym ja i ty), to jest obiektywna i jedyna mierzalna wartość.
Dla Ciebie fałszywa. Przypuszczalnie wielu osobom - w tym mi - film się podobał mimo tych niedociągnięć. I nie żałuję, że poszłam na to do kina.
@pinkpowerdrummer no w koncu ktoś, kto ma zdrowe podejście do filmów :D po cóż porownywac rzeczywistość do filmu? jeśli ktoś chce rzeczywistości to polecam oglądanie filmów dokumentalnych. Proste i logiczne.
filmy dokumentalne wcale nie muszą być zgodne z rzeczywistością tak nawiasem mówiąc.
Jeżeli już dotykasz sceny z panią Sinclair, to jednak najbardziej absurdalne i kabaretowe jest to, jak ona tuż przed śmiercią, nie wiadomo dlaczego i po co, zaczyna deklamować coś po niemiecku :D
Absurdalne? Historia notuje setki podobnych zachowań.
Takie zachowanie ma nawet swoje usankcjonowanie prawne i nazywa się "ostatnie słowo".
Ogólnie nie lubię scen porodu w filmach więc dobrze, że jej poszło tak szybko....Haha, super film z super sprawnym porodem. Lubię to! ;-)
Nie wiem czemu Was śmieszy ta scena ?
Przecież kiedyś takie rzeczy się zdarzały.
Pewnie to nieprawdopodobnie brzmi ale tak było.
Mnie osobiście było żal tej kobiety, że wszyscy na nią patrzą.
Nic śmiesznego w tej scenie nie widziałam.
Byles kiedys gowniarzy przy porodzie, aby sie wymadrzac? Ja bylem. Scena jest jak najbardziej prawdopodobna.
Przeczytałem Twój komentarz przed obejrzeniem filmu. Myślę - znowu ktoś się czegoś czepia. Jak dotarłem do sceny porodu, to parsknąłem śmiechem. Jak to w ogóle przeszło. Że też nikt z ekipy nie wyszedł na środek i nie powiedział im jak głupia jest ta scena. Film nie jest zły, ale to zdarzenie to jakaś paranoja. Pomijając już to, że poród nie trwa 2 minuty, tylko raczej parę godzin. Czyli pani rodzi na ulicy, do tego Pitt i pielęgniarki, dookoła spadają bomby, giną ludzie, a tu po prostu: przyj. Komedia.