PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=142292}

Krwawy odwet

Slaughter High
5,5 610
ocen
5,5 10 1 610
Krwawy odwet
powrót do forum filmu Krwawy odwet

Pierwsza połowa lat 80-tych była pełna genialnych slasherów, o których obecnie mało kto pamięta oraz potrafi je docenić. Mam tutaj na myśli "Podpalenie", "Uśpiony obóz", "Piątek trzynastego" czy "Czarne święta", które w większości przypadków są oceniane tak nisko, gdyż niektórzy kompletnie nie potrafią zrozumieć fenomenu gatunku slasher. "Krwawy odwet" to kolejny, dla wielu przereklamowany a przez wielu niedoceniany i zapomniany slasher z 1986 roku w reżyserii George'a Dugdale'a, którego miejscem akcji nie jest żaden las, opuszczony dom czy nawiedzony zakład dla czubków, tylko szkoła. Fabuła filmu skupia się na losach Marty'ego Rantzena - klasowego nieudacznika i czarnej owcy, który nieustannie pada ofiarą prześladowań ze strony rówieśników, którzy szydzą z niego w sposób perfidny. W szczególności niejaki Skip Pollack, który podczas przeprowadzanego przez Rantzena eksperymentu w pracowni chemicznej doprowadza do wypadku w wyniku którego twarz Marty'ego zostaje potwornie poparzona. Od tamtych wydarzeń mija 5 lat, teraz uczniowie (już jako absolwenci) powracają do swojej dawnej, aczkolwiek opuszczonej szkoły, aby uczestniczyć w zjeździe absolwentów. Nie mają jednak pojęcia, że zaproszenie zostało wysłane przez człowieka, któremu przed laty uprzykrzali życie. Fabuła tego filmu nie jest specjalnie oryginalna, ale mimo wszystko potrafiła mnie wciągnąć. Film George'a Dugdale'a, podobnie jak film Tony'ego Maylama o podtytule "Podpalenie" to film o zemście człowieka, który padł ofiarą prześladowań ze strony innych osób. Krwawy odwet to typowy slasher, traktujący o zemście za wyrządzone krzywdy. Bohaterowie filmu t.j. Carol, Skip, Nancy, Shirley czy Joe to typowe osiłki, dla których Marty to nic nie warta pierdoła, której swoim postępowaniem dawali jako tako do zrozumienia, że nie pasuje do ich grupy. Po latach drwin i prześladowań Marty powraca, ubrany w najzwyklejszy strój oraz w błazeńską czapkę, aby dokonać odwetu za swoje krzywdy. Postać Marty'ego została tutaj przedstawiona, jako postać tragiczna, która pragnie odegrać się na swoich prześladowcach. Przechodząc do zbrodni Rantzena, na pewno nie można powiedzieć, że eliminuje swoich oprawców tak skutecznie jak Jason Voorhees, jednak pomysłowości nie można mu odmówić. Jedną z moich ulubionych zbrodni Rantzena to usmażenie żywcem Stelli na metalowym łóżku pod napięciem podczas odbywania stosunku ze swoim chłopakiem. To jedna z najlepszych scen w filmie. Popełniane przez Marty'ego zbrodnie miały na celu ukarania jego prześladowców, co wychodziło mu na plus. Zwłaszcza w scenie wypijania przez jednego z bohaterów duszkiem puszki piwa, po czym naszemu bohaterowi wybucha brzuch a jelita wypływają na zewnątrz. Sceny zbrodni są efektowne, jak na standardy lat 80-tych nie są sztampowe i w żaden sposób nie odrzucały. Klimat filmu przypadł mi do gustu, ponieważ akcja filmu ma miejsce w porzuconej szkole, co dla owej produkcji wyszło jak najbardziej na plus. Sam wygląd szkoły, jako opustoszała i porzucona, do tego terroryzowana przez żądnego zemsty chłopaka sprawia, że ciężko jest się od ekranu odkleić. Przechodząc do oprawy muzycznej, to niestety muzyka skomponowana przez Harry'ego Manfrediniego, zwłaszcza ta z napisów początkowych była zbyt humorystyczna, przez co nie pasowała do gatunku slasher, ale jak wiadomo slasher nie polega na straszeniu a na mordowaniu ludzi. Jednak ambienty skomponowane do tego filmu były niczego sobie. Jeśli chodzi o minusy to mogę się tutaj przyczepić o niezbyt ciekawych bohaterów, którzy byli nie tylko degeneratami w stosunku do Marty'ego ale i typowym mięsem armatnim jak w co drugim tego typu filmie. Nie posiadali zbytniego profilu psychologicznego i było strasznie jałowi. Nie czułem z nimi żadnej psychicznej więzi a byli to po prostu ludzie, którzy pojawili się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze, tylko po to, aby zaraz kopnąć w kalendarz. Do tego wszystkiego wobec Marty'ego byli zwykłymi chamami i degeneratami, przez co ciężko mi było ich polubić. Jedyne na co liczyłem to, aby Rantzen ich wszystkich "usunął". Jeśli chodzi o to, jak skończyła się historia Marty'ego Rantzena to niestety zakończenie nie przypadło mi zbytnio do gustu, dlatego że pod koniec filmu, gdy według Rantzena jego oprawcy zostali unicestwieni, w podświadomości mordercy ukazują się oni, jako wszystkie wspomnienia sprzed lat. Jednak później się okazuje, że to tylko koszmar, który nawiedza Marty'ego, po tym jak wylądował w szpitalu. Końcowa scena była dla mnie kompletnie niezrozumiała, ponieważ z rąk Marty'ego ginie jeden z lekarzy, przez wbicie mu w oczodół strzykawki, po czym Rantzen ubrany (nie wiem, po co) w kostium pielęgniarki podchodzi do lustra, po czym zaczyna odrywać sobie skórę z twarzy, odsłaniając tym samym zaczerwienioną skórę po okiem. To zakończenie było do bólu dziwne i ciężko mi było zrozumieć, co reżyser miał na myśli. Mimo wszystko film nie jest, aż tak słaby jak niektórzy mówią, pewnie uznacie, że moja ocena jest zbytnio zawyżona, ale to tak naprawdę z mojego sentymentu do tego filmu. Tak czy owak, mimo swych wad "Krwawy biwak" to naprawdę porządny slasher i dlatego dla mnie to jeden z tych, o których trzeba więcej wspominać.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones