No, Swigert i tak oglądałby Księżyc w ten sposób :D

Lovell widział Księżyc z tak bliska już drugi raz jako jedyny z tej trójki dlatego wolał wrócić do domu :D Uziemiony przez lekarza Ken Mattingly później podczas 16 podziwiał Księżyc tak samo jak zastępujący go podczas 13 Swigert więc też dużo nie stracił. Haise był w 16 dowódcą załogi rezerwowej, więc jeszcze miał szansę, a potem miał być dowódcą załogi podstawowej w 19, ale USA stwierdziło, że w sumie to po co latać co chwilę na Księżyc, bo przecież nie po to by pograć w golfa, nie za taką kasę :D więc obcięli budżet. A tak Mattingly i tak nigdy się nie rozchorował na tą ospę czy coś tam - cholerni lekarze :)

No co ty, przecież nikt z nich nigdy tam nie był, to wszystko ściema.







Żart;-) Bawią mnie te tępe nieuki co kwestionują;-)

wrecz przeciwnie. najbardziej rozczarowany byl lovell, ktory juz raz byl w tym miejscu i wiedzial, ze teraz juz nie ma szans, ze tu powroci. pozostali dwaj taka nadzieje mogli wciaz miec. a ken wbrew temu, co piszesz i temu, co powiedziano w filmie, naprawde sie rozchorowal na rozyczke

mylisz się, Ken nigdy nie zachorował na różyczkę http://en.wikipedia.org/wiki/Ken_Mattingly#Apollo_13 Potem nawet Mattingly i Lovel mieli ustalone między sobą takie hasło "are the flowers blooming in Houston?" czy jakoś tak. Lovell pisał o tym w swojej książce, że za każdym razem jak się widział z Kenem to go o to pytał, a ten zawsze mu odpowiadał, że nie zachorował na różyczkę ;)

Ja gdzieś znalazłem w necie stwierdzenie, że Ken wbrew temu, co powiedziano w filmie i co pisze się na Wikipedii jednak zachorował. Jak znajdę, to dam linka. Ale przyznaję: mogę nie mieć racji.

Z tego co ja wiem (na stronach history.nasa jest sporo różnych opracowań pisanych przez samych astronautów biorących udział w różnych misjach) Ken nigdy się nie rozchorował. To samo potwierdza w swojej ksiażce Lovell, który był w sumie jego dobrym kumplem. To jednak nie jest istotne, najistotniejsze jest to, że dzięki temu, że w kosmos poleciał Swigert a nie Ken było dla nich szczęśliwym zbiegiem okoliczności. Bo Swigert był jednym z najlpeszych pilotów jacy wówczas latali w nasa, mimo że do misji trzynastki nie był dobrze przygotowany.