PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=792557}
6,0 57 852
oceny
6,0 10 1 57852
6,4 42
oceny krytyków
Ad Astra
powrót do forum filmu Ad Astra

co jest dobrego w scenariuszu: typ leci na marsa aby zadzwonić do ojca (z ziemi sie nie da), leci z nim kolo ktory na wstępie się źle poczuł i dalej nie leci, po drodze zabija losowo piratów, zabija rozwscieczoną małpę (?), pozniej wchodzi po drabince PRZEZ DYSZE SILNIKA do startującej juz rakiety (WTF), tam lecą znajomi jednak chcą go tez zabić, dalej sam kieruje rakietą i z bombą atomową w ręku idzie do ojca aby mu przemowic do rozsadku. Ten po 30 sekundach rozmowy chce wracać, choć sam zabił całą załogę bo chciała wracac. Pozniej jednak nie chce wracać i kolunio wraca sam.. Na plus obsada, scenografia, efekty, muzyka.. ale kto to pisał dzizas?

ocenił(a) film na 4
Freddie

Bunty były dwa, najpierw jeden gdzie niektórzy chcieli wracać, ale część była lojalna Cliffordowi, a następnie drugi gdy po x latach, badaniach etc. już wszyscy oprócz Clifforda chcieli powrotu.
Swoją drogą zgadzam się, że absolutny bezsens, Lima leciała tam kilkanaście lat, a Brad Pitt w ledwo ~100 dni z Ziemi. Spoko, technologia się rozwija, ale czemu wcześniej kogoś nie posłali, tylko posyłali drony xD Kurczę, przecież było wiadomo o tej wyprawie, dlaczego kosmiczni piraci nie dokonali abordażu. Przecież może by znaleźli trochę srebra i rumu.

nocnymk

"Człowiek wyruszył na spotkanie innych światów, innych cywilizacji, nie poznawszy do końca własnych zakamarków, ślepych dróg, studni, zabarykadowanych, ciemnych drzwi."

ocenił(a) film na 5
nocnymk

scenariusz na takim samym poziomie co produkcje Marvela, czyli dno.

ocenił(a) film na 4
tomekguru

no nie zgodzę się, u Marvela jest przynajmniej humor, soczyste postacie, które się lubi lub nie i akcja, a tu ni ma prawie nic

nocnymk

W ogóle dlaczego bliżej Limy nie zaparkował tylko po drugiej stronie pasa asteroid ?

ocenił(a) film na 6
nocnymk

Rzeczywiście zdjęcia są wspaniałe - chciałoby się latać w takim kosmosie... jak Brad Pitt, tylko jak mu udało się to zrobić w samym kombinezonie bez zabezpieczeń? Po zdjęciach do Interstellara Hoyte van Hoytema wykonał jeszcze chyba bardziej genialne, mistrzowskie do Ad Astry. Muzyka równie fantastyczna i tu i tam, w obu filmach. Scenariusz, problemy i inne zagadnienia dużo lepiej przedstawione w Interstellarze. Relacja dziecko - rodzic jest też w obu filmach, ale dla mnie pokazano bardziej dojrzalszą w filmie Nolana, a bardziej ckliwą i łzawą w filmie Graya, może to wynika z lepszej warstwy słownej

ocenił(a) film na 3
nocnymk

Piękne podsumowanie. Scenariusz to kluczowa część filmu i jak on kuleje to gra aktorska, zdjęcia ani muzyka tego same nie pociągną. Właściwie kosmos jest tutaj jedynie słabym, nierozwiniętym tłem bo cały scenariusz mógłby się dziać na Ziemi i praktycznie nic by się nie zmieniło. Nie wiem po co rozbudzać w widzu nadzieję na jakieś ciekawe wątki związane z przestrzenią kosmiczną a dawać jedynie problemy synalka, które można by było upchać w każdy inny film. Jakoś się to ze sobą nie gryzło.

Arko777

Zgadzam się. Miałem nadzieje na eksplorację kosmosu, może kontakt z obcą cywilizacją, jakieś naukowe zagadnienia a dostałem obyczajówkę z problemami rodzinnymi.

ocenił(a) film na 2
Arko777

Oj zmieniłoby się. Na Ziemi nie da się upakować tylu absurdów co w tym filmie. I tak się zastanawiam czy to nie był celowy zamysł żeby bzdurami zamaskować miałkość wątku psychologicznego.

ocenił(a) film na 3
kaymann

W sumie fakt, te sceneria jest po to, aby omamić widza jakimś pozorem głębi ale tak naprawdę nie gra znaczącej roli. Wyobraź sobie, że zamiast kosmosu mamy ocean, wszystkie elementy fabuły dałoby się przerobić na film znajdujący się całkowicie na Ziemi (podróże od jednej wysepki do drugiej, piraci, odizolowany instytut z eksperymentami na zwierzętach, długa podróż bohatera na łódce, dopłynięcie do swojego ojca na jego statku, obsesja ojca na punkcie jakiś mistycznych żyjątek na dnie oceanu, decyzja ojca o tym aby się utopić, dryfowanie głównego bohatera do jego łódki i jego powrót).

Dlatego boli, mnie iż z kosmosem w tym filmie nie zrobiono nic oprócz tła i zakończono to głupią puentą o tym, że kosmos jest zły i jedynie na Ziemi możemy żyć wśród innych ludzi.

ocenił(a) film na 2
Arko777

No ale wtedy piraci musieliby pływać na rekinach i latać na albatrosach, a bohater musiał przeciwstawiać tsunami na dziurawym kajaku. A i tak nie wiem czy by osiągnięto odpowiedni poziom absurdu.
Swoją drogą zastanawiam się ile by trzeba zmienić, żeby powstała dobra komedia sf. Myślę,że nie za wiele.

ocenił(a) film na 1
nocnymk

Zapomniałeś o tym majestatycznym locie ze statku na statek z katapult w postaci obracającej się anteny na odległość co najmniej kikudziesięciu/kilkuset kilometrów (nieźle się wstrzelił) i to z tarczą przeciwko odłamkom skalnym/lodowym w pierścieniach, z których każdy zapindala z prędkościami kosmicznymi, tj. kilkudziesięciu tys km/h.... i o jeszcze paru innych. O strzelaniu do Ziemi z Neptuna jakimiś strumieniami antymaterii czy czegośtam i o tym jak ma to załatwić cale życie na Ziemi to już nawet nie wspominam. Ilość debilizmów w tym filmie i obrazy inteligencji nawet średnio rozgarniętego widza jest tak wielka, że nie sposób wszystkich wymienić.

Logan_123

Ano. Mi się film podobał ze względu na obraz i ukazanie pustki kosmosu (a nie jak w tych wszystkich bajkach Star Wars i reszta, gdzie podróż z planety na planetę to jak przejechanie tramwajem kilku przystanków) i mógłbym zupełnie przemilczeć słabości scenariusza, a nie w momencie, kiedy w filmie aspirującym do ambitnego kina, robi się dupę z nauki. Takie rzeczy jak pas asteroid i przebijanie się przez niego, fala uderzeniowa w kosmosie, antymateria która jakoby miałaby "poprzestawiać cały układ słoneczny", zdjęcia ukazujące zbliżenia planet z innych systemów gwiezdnych, nie wnosiły nic do historii, i można było sobie je darować. Ale je użyto rozwalając całkowicie "science" w tym filmie sci-fi.

ocenił(a) film na 1
KBK6

Co do GW się nie zgadzam. Idąc na Gwiezdne Wojny spodziewam się filmu fantasy, czyli biorę sobie poprawkę na to, że jest to bajka. Bajka o rycerzach z mieczami, gdzie wszyscy mieszkańcy galaktyki są humanoidami, mają broń, artylerię, myśliwce, bombowce i wszystko takie jak na Ziemi (tylko, że przeniesione w kosmos). Biorę poprawkę na to, że wszystkie bitwy są takie jakie znamy z Ziemi tylko w wersji kosmicznej, że myśliwce mają skrzydła (zupełnie niepotrzebne w kosmosie) i robią manewry jak piloci podczas IIWS, że istnieje Senat i senatorowie, ekonomia i polityka takie jakie znamy z Ziemi. Dlatego, że jest to bajka. Na GW idę się bawić a nie zastanawiać dlaczego lasery w tym filmie świecą, skoro jednak w rzeczywistości nie świecą, jak działa miecz świetlny i po co komu armia Jedi z tymi kolorowymi patykami skoro kilka atomówek załatwiłoby sprawę albo zwyczajnych asteroid spuszczonych na planety powiedzmy Separatystów (skoro jedna taka sztuka wykończyła dinozaury, to chyba mam prawo oczekiwać, że cywilizacje potrafiące podróżować w kosmosie, potrafią chyba również wytrącić taką przykładową asteroidę z orbity i zrzucić ją temu czy innemu wrogowi na łeb), skąd u licha w tym filmie ta cała sztuczna grawitacja (i jak to się dzieje, że nikomu nie przeszkadza, bo wszyscy w Galaktyce mieszkają na planetach zbliżonych wielkością do Ziemi, więc są przyzwyczajeni do 1g) etc etc etc.
Ale to jest bajka. Mając tę świadomość mogę się świetnie bawić i wysoko ocenić GW (w kategorii kosmicznych bajek), tak samo jak Władcę Pierścieni.

ALE, idąc na taki film jak Ad Astra, który aspiruje do miana prawdziwego s-f, to spodziewam się przynajmniej odrobiny logiki i trzymania się praw fizyki. Jeśli tego typu film robi z widza niedouczonego durnia i przykrywa to wszystko warstewką filozoficznego bełkotu to ten filozoficzny bełkot niczego nie zmienia, dalej jest to zwykła kaszana obrażająca inteligencję widza.
A jak ktoś chce się drugiego, trzeciego i dziesiątego dna doszukiwać tylko dlatego, że głowny bohater przez większość filmu gada sam do siebie, to zawsze je znajdzie nawet w kreskówkach z Kaczorem Donaldem.

ocenił(a) film na 3
Logan_123

Ale chwila moment. To, że w Gwiezdnych Wojnach czy Władcy Pierścieni występują elementy, których nie ma w prawdziwym świecie nie znaczy, że nie mają one własnej, wewnętrznie spójnej logiki. Dlaczego świat wymyślony przez autora ze swoimi własnymi zasadami (jakkolwiek podobnymi do tych, które mamy na Ziemi) nazywasz uwłaczająco bajką (jednocześnie obrażając cały gatunek sci-fi i fantazy bo przecież są tam głównie wymyślone rzeczy) sugerując, że dzieci nie zasługują na dobrze napisane historię i spójny świat przedstawiony?

Skrzydła w myśliwcach są po to, bo latają one nie tylko w kosmosie, ale i normalnie w atmosferze w paru filmach. Wiemy jak działa miecz świetlny i nie musi on istnieć naprawdę, aby logika jego używania była dla widza zrozumiała, no i nie da się każdego problemu załatwić atomówką nawet w naszym świecie. Wiadomo, są pewne ułatwienia takie jak wspomniana przez ciebie jednakowa grawitacja, albo humanoidalni kosmici, ale można to wpleść w wizję autora. George Lucas nie wchodził w takie szczegóły bo wolał skupić się na przedstawieniu swojej historii w tym uniwersum jakkolwiek skomplikowane lub mniej by ono było.

Jeżeli chcesz bardziej przemyślanej i jako tako umocowanej w realiach serii Sci-fi to polecam Ekspansję, gdzie ciążenie, wymiana powietrza na statkach, odległości kosmiczne i inne takie zmienne mają znaczenie.

ocenił(a) film na 1
Arko777

Czytałeś w ogóle moją wypowiedź, czy tylko rzuciłeś okiem? Jeśli czytałeś, to nieuważnie lub jej nie zrozumiałeś, zatem przeczytaj jeszcze raz. Szczerze mówiąc kompletnie nie rozumiem tego co mi zarzucasz w całym pierwszym akapicie. Tak w nim popłynąłeś, że nawet nie wiem od czego miałbym zacząć. Dlatego proponuję abyś na przyszłość nie wmawiał innym tego co Ci się wydaje, że napisali czy sugerowali tylko trzymał się tego co faktycznie napisali.

Dobrze chociaż, że nie zarzuciłeś mi, że każę dzieciom gorzką herbatę pić i się nad nimi znęcam...

btw. Bajka to taki gatunek, literacki, filmowy etc. To nie jest określenie uwłaczające. To tak gwoli ścisłości. GW są bajką osadzoną w świecie fantasy. Nie jest to ani obraźliwe ani uwłaczające. To jedynie stwierdzenie faktu.

ocenił(a) film na 3
Logan_123

Wybacz, jeżeli źle zrozumiałem ale słowo "Bajka" oraz "Star Wars" w jednym zdaniu zwykle widywałem w innym kontekście, bo istnieją ludzie, którzy degradują wartość tej serii poprzez mówienie o niej jako "filmie o kosmicznych czarodziejach dla dzieci". Zwykle jeżeli myślimy o bajcę jako utworze literackim to mi się kojarzy Brzechwa albo Tuwim a nie jakieś utwory kina.

Jeżeli faktycznie masz na myśli bajkę literacką to przepraszam, że jasno nie określiliśmy wspólnego znaczenia terminu, tylko skoczyłem na ten swój wywód.

Arko777

W sumie ciekawe jak proste pojęcie Was poróżniło. To pewnie wynika z faktu, że w potocznej mowie słowo "bajka" ma raczej pejoratywne konotacje, bo w końcu mówi się "nie opowiadaj bajek", "bajki opowiadasz", "to jest jakaś bajka dla dzieci", z głównym zamiarem umniejszania czemuś lub komuś. A przecież określenie to wcale nie jest negatywne.

Szacun za przyznanie się do błędu, bo już myślałem, że zaczniesz się wykłócać, a tu takie miłe zaskoczenie. ;)

ocenił(a) film na 4
Arko777

W sumie GW to jest 'bajka', co nie znaczy, że nie ma wewnętrznej logiki, czy, że jest coś złego w tym, że jest 'bajką'(na co wskazują chociażby pierwsze słowa filmu "dawno dawno temu"!). I GW też czasami niestety łamie tą swoją logikę(jak np. manewr tej admirał Holdo czy jak jej tam).
Chociaż zamiast bajka lepiej może brzmiałoby baśń czy też fantasy, mimo tego, że zazwyczaj kojarzone jest z innymi klimatami. Niby Space Opera pasuje, ale też nie do końca

ocenił(a) film na 3
nocnymk

Bingo!

ocenił(a) film na 2
nocnymk

Bzdur można znaleźć znacznie więcej. Mnie najbardziej dobiło to, że zarówno on jak i wcześniej jego ojciec przelatywali w drodze do Neptuna obok Jowisza i Saturna, a także że czas przelotu statku ojca na Jowisz z Marsa był w przybliżeniu taki sam jak z Jowisza do Neptuna (nie wspominając, że zajęło mu to lata, a młodemu 80 dni). A potem jeszcze przyczyna udarów (jeżeli miały takie oddziaływanie na Ziemię, to jego źródło powinno być w proszku). A ukoronowaniem jest powrót (do statku, a potem na Ziemię).

ocenił(a) film na 3
kaymann

Dodam jeszcze, że główny bohater nie ponosi żadnych konsekwencji swoich działań. Na końcu filmu ci wojskowi powinni do niego celować z karabinów i wsadzić do ciupy za zabicie całej załogi i podprowadzeniem rakiety, której NIE MIAŁ PRAWA prowadzić (dobrze, że Ziemia jakoś przetrwała te 3 miesiące jakimś sposobem). Byłoby to bardzo ironiczne gdyby synalek miał tą całą przemowę o życiu na Ziemi i byciu wolnym a przywitałby go dożywotni wyrok i więzienie (w najlepszym przypadku).

ocenił(a) film na 2
Arko777

A zabiłby jeszcze więcej, gdyby wylądował kilka metrów obok miejsca, w którym faktycznie to uczymił. Pozabijałby wtedy (mocno jak widać) lekkomyślnych ratowników.

ocenił(a) film na 8
Arko777

Niektórzy na filmwebie uważają, że on wcale nie opuścił stacji i że szczęśliwe lądowanie na Ziemi i spotkanie z dziewczyną/żoną to tylko marzenia...

ocenił(a) film na 3
kelas_aina

Przecież wrócił. Jest cała sekwencja o tym jak przebija się przez ten pas asteroid Neptuna (co jest jednak idiotyczne) i wraca na swój statek, aby "uraczyć" widzów tym końcowym monologiem i ostatecznie wrócić na Ziemię. To nie jest Incepcja gdzie dwie interpretacje zakończenia filmu są jednocześnie tak samo możliwe.

Kiedyś jak będę pamiętał o tym komentarzu to spojrzę sobie online na zakończenie, aby się upewnić i dam znać.

ocenił(a) film na 1
nocnymk

Jesteś normalny na moim seansie połowa kina zasnęło xD

nocnymk

Być może wytwórnia nie dała więcej kasy na film, albo nie starczyło czasu na dokrętki i wyszło jak wyszło :)

ocenił(a) film na 6
nocnymk

Niestety film słabizna, jedyne co można dać na plus to efekty i ładne widoki. Jako fan kosmosu i astronomii chociaż od tej strony nie jestem zawiedziony. Reszta to jest jakiś dramat, nie wspominając o lataniu w przestrzeni kosmicznej bez żadnych plecaków do manewrowania.

ocenił(a) film na 5
nocnymk

Mnie ten film zachwycił w warstwie wizualnej, wspaniała muzyka Maxa Richtera, ba, nawet Pit z oszczędnym aktorstwem był ok. Ale od kina SF chyba trzeba oczekiwać również naukowej podbudowy, jakiegoś oparcia w nauce. Tymczasem, może nie doczytałem w napisach (bo nie przysnąłem, jak pragnę zdrowia :-)), ale jak pogodzić z nauką te udary, od których może wyginąć ludzkość, albo przeskok (dosłownie - przeskok!) McBride'a z Lima Projekt na Cefeusza na orbicie Neptuna, planety 4-krotnie większej od Ziemi, w pasie jego pierścienia składającego się z mniejszych lub większych odłamków skalnych?

ocenił(a) film na 7
nocnymk

Może dołączę się do dyskusji rzucając pewien temat. Teraz gdy otrząsnąłem się już po tym filmie naszła mnie pewna refleksja. Czy czasem film nie przemyca pośród efektów specjalnych motywu wiary, raju, Boga... Neptun, jako ten najbardziej niebieski zsyła na Nas kataklizmy ze stacji na której zawiaduje ojciec, bohater, który zaginął... A my wysyłając drony nie możemy go znaleźć. Dopiero gdy pojawia się syn, tylko on jest godzien do niego dotrzeć. Postać grana przez Pitta w drodze z Marsa do Neptuna przechodzi swoisty czyściec. Wszystkie wspomnienia, czyny przelatują mu przed oczami. A moment wejścia na stację i to spojrzenie w stronę odlatującej kapsuły chce powiedzieć "już nie ma odwrotu" to bilet w jedną stronę.
Tylko czy czego go wtedy raj... Wszystko sprowadza się do tego ze tak naprawdę przechodząc do wieczności dostanie taki raj na jaki sobie zasłuży. Latające trupy mogą być tymi ludźmi, których popchnął do śmierci w momencie gdy wdzierał się na statek.
Po czym wszystkim spotyka ojca, który uświadamia mu poprzez swoją osobę że jeszcze nie jest za późno aby odkręcić swoje życie i po prostu zacząć żyć. Śląska siebie i dla innych. Cytując pewną kwestię z filmu "synowie zawsze płacą za grzechy ojców" ale nie muszą ich też popełniać. Zawsze można zrobić coś inaczej wg własnego rozumu...

ocenił(a) film na 3
matchevy

Też mi się te motywy religijne rzuciły w oczy, czułem jakby ten film chciał mnie przekonać, że życia poza Ziemią nie ma, kosmos to strata czasu, lepiej siedźmy w domu, w tym kosmosie tylko wojny i wariaci. A wszystko oprawione scenariuszem pisanym na kolanie w autobusie do pracy.

ocenił(a) film na 3
nocnymk

Jak to kto? David Benioff, ten z teamu partaczy Gry o tron :(

ocenił(a) film na 3
nocnymk

Motyw piratów na księżycu mocno mnie rozśmieszył. Poza tym pojazdy księżycowe wyjęli prosto z magazynu misji Apollo :) Co jeszcze
- zbiornik z wodą na Marsie w stanie ciekłym.
- W norweskiej stacji badawczej miało być 26 osób, ale po wejściu do środka nie ma po nich śladu, są tylko dwie małpy.
- Na stacji Lima trupy od lat krążą sobie po stacji LOL

nocnymk

Wszyscy teraz spodziewaja sie ze filmy lub seriale beda jak prace naukowe, spojne logiczne i bez bledow. Ale film to sztuka i tu licza sie emocje a nie rownania matematyczne. W zalewie netflixowych seriali pozujacych na mądre peanyn taki film jak Ad Astra wnosi powiew swiezosci i az chce sie ogladac do konca.

ocenił(a) film na 3
nocnymk

Scenariusz jest głupi ale piraci na Księżycu mnie rozbawili :)

nocnymk

Gdyby ten film zrobił Zanussi - o, to by nikt o nic nie pytał ;) A tak to...

(A gdyby Kałużyński żył, to byśmy jeszcze do tego nie musieli mieć wątpliwości czemu ten film jest gniotem).

użytkownik usunięty
nocnymk

A mnie zabrakło jeszcze Clinta Eastwooda i Jamesa Garnera i mielibysmy https://www.filmweb.pl/film/Kosmiczni+kowboje-2000-1082

czyli space cowboys 2. Akurat mamy dwoch od prawej. Sutherlanda i Lee Jonesa

ocenił(a) film na 9
nocnymk

On nie wrocil, zostal na stacji ojca. Pod koniec wypowiada slowa "cierpliwie wyczekuje konca mojej samotnosci, jestem w domu" po czym, komputer pokladowy zaczyna odliczanie do wybuchu... happy endem ten film sie niestety nie konczy. Przynajmniej biedak odnalazl swoj spokoj.

ocenił(a) film na 5
nocnymk

Wraca sam i nawet mu się to udaje, a samo lądowanie niemal idealne. Nie wspomnę o scenach przy planecie - z blachą przez wszechświat ;) Wymowa filmu banalna i ten sentymentalizm, większości się spodoba, bardziej wymagającym widzom nie.

Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem
ocenił(a) film na 5
Spayky_2

Film jest dla ludzi, którzy nie wiedzą nawet co oznacza gatunek science - fiction. Poza tym jak napisałam to całe przesłanie, które dla Ciebie jest szczytem głębi, dla mnie jest banalne, ale jest to film wyprodukowany dla szerszej widowni, typowemu zjadaczowi popcornu musi się spodobać, musi go wzruszyć i przede wszystkim musi być zrozumiały. Umysłowych biedaków nie skomentuję, bo nie będę się zniżać do takiego poziomu, pokazałeś jednak swoją wypowiedzią jak wysoce kulturalnych i wrażliwych ludzi porusza ten film. Powodzenia :)

ocenił(a) film na 9
Venus_Vulgivaga

Facetko, gdzie ja tu napisalem o jakims przeslaniu? Przeczytaj sobie wywiad z rezyserem, a wszelkie swoje herezje rozwiejesz. ps mnie sie film podobal i nie lubie popcornu.

ocenił(a) film na 2
Venus_Vulgivaga

"Facetko" hahaha :D Jaki tekst. Film był tak beznadziejny, że zastanawiam się jakim trzeba być mikrocefalem żeby wystawić mu 9-10. Kazałbym to tym fanom obejrzeć drugi raz. Pewnie by się wiercili i kręcili jak gunwo w betoniarce. Ilość absurdu jak byłą w tym filmie połączona z katastrofalnym scenariuszem i dłużącymi się bezsensownymi scenami nie pozwala mi wystawić wyższej noty. Chciałem dać 3 ale właściwie za co? XXI wiek, nie wystawiajmy tak wysokich ocen tylko dlatego, że zobaczyliśmy kawałek czarnej plamy ze świecącymi się punktami. Jeżeli kogoś rajcuje taki banał to ok, ja tego nie kupuje. Oczekuje czegoś więcej od kina, tak jak oczekuje czegoś więcej od muzyki czy gier komputerowych. Trzeba jechać w górę a nie stać w miejscu albo się staczać.

ocenił(a) film na 7
nocnymk

ja mam takie przemyślenie : Facet musi lecieć na koniec układu słonecznego, aby móc zacząć żyć na ziemi ^_^
Jest ponury klimat i poczucie beznadziei. Jednak ostatecznie to bajeczka do snu.

ocenił(a) film na 7
nocnymk

Zarzuty z Twojej stracy nie są trafne.
1. Typ leci na Marsa ponieważ pozycja statku projektu Lima uniemożliwia nawiązanie łączności z Ziemi. Saturn jest planetą dla której pełen obrót w okół Słońca trwa 30 lat! Zatem jeżeli schowamy statek w odpowiedniej pozycji, niewidocznej stronie Saturna (względem Ziemi) to planeta zakryje statek i nie będzie można nawiązać łączności radiowej - należałoby odbić od czegoś sygnał , ale w przestrzeni kosmicznej nie ma od czego. Sytuacja w której statek będzie widoczny może się pojawić raz na X lat (nie wiem ile). Jednak Mars może znajdować się w nieco korzystniejszej pozycji i wystarczy mniej czasu, żeby cykl się powtórzył - o czym wspominają w filmie.
2. Przesiadka na Księżycu, poza tym że ma sens z punktu widzenia podróży na Marsa, ukazuje nam czym stał się Księżyc - miejscem walki o surowce, powtórzeniem tego co dzieje się na Ziemi. Zupełnie nie widzę nic złego w przedstawieniu walki na Księżycu - wypadła całkiem nieźle i ma sens.
3. W czasie podróży na Marsa odnaleziono zagubiony statek w którym były małpy. Nie jest to jakoś bardzo dziwne, biorąc pod uwagę, że w rzeczywistości też wysłaliśmy Szympansa i Psa w kosmos. Nie wiadomo w jakim celu został wysłany ten statek, być może był to statek badawczy, a być może transportowy? Małpy straciły dostęp do pożywienia i niecodziennych dla nich warunkach stały się agresywne? Nie są to zdecydowanie obcy...
4. A jak się miał inaczej dostać do statku? Nie znam się na budowie statków kosmicznych, ale chyba można sobie wyobrazić, że jedno z wejść na pokład statku znajduje się w miejscu gdzie jest odpinany moduł startowy - żeby umożliwić dokowanie do innego statku i umożliwić przejście bez spaceru kosmicznego. Można sobie też wyobrazić, że są tam jakieś drabiny bo przecież ktoś ten moduł fizycznie wykonywał więc musiał po czymś chodzić. Generalnie bez zagłębiania się (nie jest to film dokumentalny) można to kupić.
5. Nie znajomi chcą go zabić, a ludzie z którymi leciał z Księżyca na Marsa. Chcą go zabić ponieważ dostali taki ROZKAZ, a w wojsku wykonuje się rozkazy, jeżeli nie wiesz. Nie wszyscy się buntują, poza tym wyobraź sobie, że masz lecieć z ważną misją, a ktoś niepożądany wbija się na pokład.
6. Tak kieruje rakietą, ponieważ ma odpowiednie przeszkolenie. Co w tym dziwnego?
7. Ojciec wcale nie chce wracać - dlatego popełnia samobójstwo. A to, że z nim wyszedł na zewnątrz to tylko po to żeby się zabić. Chodź być może zawahał się w obliczu spotkania syna - nie widzę w tym nic dziwnego. A statek wysadza bo taki jest cel misji - działanie statku powoduje ten "udar".

Widziałem wiele fabuł nie trzymających się kupy ale ta się trzyma bardzo dobrze więc nie wprowadzaj ludzi w błąd!

ocenił(a) film na 2
GTRcreative

Ad 1. Ale przecież można wysłać sygnał na Marsa, a potem go retransmitować do Neptuna. Czy na to tak trudno wpaść?
Ad 2. Jaka walka o surowce? Zaatakowali łaziki z ludźmi. Mogli im najwyżej tlen zrabować.
Ad 3. A co ten statek robiłby w drodze na Marsa, skoro do badań wystarczy orbita 1000km nad Ziemią ?
Ad 4. Musiałby być Supermenem, aby podczas startu rakiety był w stanie się wspiąć i otworzyć właz.
Ad 5. Oczywiście, powinni go od razu zastrzelić, ale on miał przewagę liczebną - był sam.
Ad 6. Dziwne, że aż 3-4 ludzi wysyłają w rakiecie - skoro 1 osoba by wystarczyła.

ocenił(a) film na 7
GunMeat

1. Można, ale przesyłanie za pośrednictwem podług względów bezpieczeństwa mogło zostać uznane za ryzykowne (szczególnie że jest to informacja ściśle tajna).
2. Nikt biedny nie lata na księżyc - tak trudno wyobrazić sobie możliwość porwania i żądania okupu? Walka o surowce pada prawdopodobnie przed tą walką lub po niej (nie pamiętam).
3. Trudno odpowiedzieć na to pytanie, gdyż to wszystko zależy od rodzaju badań jakie chcemy przeprowadzić, a jest mnogość możliwości. A może transporotwali te małpy?
4. Podczas startu on już był przy włazie...jak wspominałem. Więc NIE, nie musiałbyć.
Co do 5 to nie odpowiem bo bezsensu zupełnie a co do 6 to sobie można tłumaczyć wieloma rzeczami, chociażby że podróż w 1 osobę jest niebezpieczna, co nie oznacza że niemożliwa.

ocenił(a) film na 2
GTRcreative

Tak naprawdę we wszystkich przypadkach przyznałeś mi rację :)
Ad 4) Po starcie dostali sygnał, że śluza została otwarta. Tak więc podczas startu był na zewnątrz.
A jako bonus przepłynął kilometr lub więcej w podziemnym jeziorze, które jakimś cudem nie było zamarznięte.

ocenił(a) film na 1
nocnymk

Ja ogromnie się ciesze ze nie poszłam na to do kina a bardzo bardzo chciałam :) dziwię się że Pitt zagrał w tak słabej produkcji (a przecież musiał czytać scenariusz)

nocnymk

Lepiej bym tego nie ujął. Ten film to kolejny przerost formy nad treścią.
Aktorzy i efekty spacjalne nie wystarczają, aby robić dobre filmy :)

Żenujący zlepek pomysłów, a wszystko o czym pisze autor wątku to prawda - seria idiotycznych pomysłów w tym filmie poraża.


[SPOJLER]
gość leci na marsa, aby tam powiedzieć do mikrofonu kilka zdań dla ojca. To nagranie potem wysłano w kosmos w kierunku staruszka...

Pytanie za 100 pkt:
DLACZEGO KU***A NIE MOGLI NAGRAĆ GO NA ZIEMI I WYSŁAĆ NA MARSA NAGRANIA (ktore potem laserem poszłoby do tatusia)?

Kur**a
skoro u podstaw CAŁEGO tego filmu, leży tak IDIOTYCZNA NIELOGICZNA KRETYŃSKA POMYŁKA, to jak ten flim w ogóle ma się kupy trzymać?



PS2:
w całym flmie nalepsza akcja to ta z małpami
reszta bez sensu
a na końcówce, to już zasnąłem :/


Respekt dla tych, którzy to zachwalają i szczerze im się podobało - jesteście hardkorami :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones